Tags

, ,

Tyle czekaliśmy na urlop, na pierwsze wakacje z Dastim, a tymczasem jesteśmy już po. Wróciliśmy wczoraj, z bagażem nowych doświadczeń i wspomnień, miłych i tych mniej miłych. Dziś zapraszam na mały skrót z naszej podróży, a już w najbliższe dni na blogu znajdziecie dokładniejszy opis miejsc, które odwiedziliśmy, a także tych, których nie odwiedziliśmy z powodu zakazu wprowadzania psów… Na szczęście nie było ich za wiele. No to zaczynamy!

Pechowa niedziela

Ostatnią niedziele spędziliśmy na przygotowaniach do małej rodzinnej parapetówki oraz na pakowaniu na nasz krótki wyjazd wakacyjny, który miał rozpocząć już następnego dnia. Około godziny 13.00 poszłam z Dastim na spacer. Spotkaliśmy psa bez smyczy, który bez żadnego ostrzeżenia rzucił się na naszego cavisia. Szybko wsiedliśmy w samochód i pognaliśmy do weterynarza. Skończyło się na ranie spojówki i rozszarpanej powiece. Na szczęście z oczkiem nic się nie stało.  Właścicielka psa oczywiście stwierdziła, że nic się nie stało, po czym dodała, że jej pies, to ma ostatnio jakiś problem z małymi pieskami. W ten sposób nasze wakacje stanęły pod znakiem zapytania. Na szczęście weterynarz stwierdził, że nie jest tak źle, jak się wydawało i Dasti całkiem śmiało mógł jechać na swoje pierwsze w życiu wakacje. Był tylko jeden warunek. Na miejscu musieliśmy znaleźć weterynarza, który poda kolejną dawkę antybiotyku.

W drogę do Wałbrzycha

Pierwszym przystankiem na naszej wakacyjnej mapie był Wałbrzych. Po zjedzeniu obiadu wyruszyliśmy w drogę do Zamku Książ. Niestety nie można go zwiedzać z psem. Co więcej, pies nie może wejść nawet na dziedziniec Zamku. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego, ale skoro tak mówił regulamin, to musieliśmy go uszanować.  Książ znajduje się na terenie pięknego parku, w którym można spędzić sporo czasu spacerując różnymi alejkami i podziwiając Zamek z różnych stron.

Następnego dnia pospacerowaliśmy po centrum Wałbrzycha. Posiedzieliśmy na rynku, zjedliśmy pyszne lody i obeszliśmy Stare Miasto. Dasti szybko stał się gwiazdą. Wszyscy chcieli się z nim przywitać, a on oczywiście chętnie to robił. Wydawał się zadowolony.

Będąc w Wałbrzychu odwiedziliśmy również oddalone o ok. 30 km. Kolorowe Jeziorka. W plebiscycie National Geographic Traveler zostały uznane one za jeden z 7 nowych cudów Polski.

Dasti za granicą

blog1

W środę przyszła pora na pierwszy wyjazd Dastusia za granicę. Zaraz po śniadaniu zapakowaliśmy bagaże do samochodu i wyruszyliśmy w stronę polsko-czeskiej granicy. Kilka kilometrów od naszej granicy znajduje się Skalne Miasto Adrspach. Miejsce robi wrażenie i co najważniejsze, nie ma tu żadnego problemu z wprowadzeniem psa. Dla pieska kupuje się dodatkowy bilet, w ramach którego dostaje się papierową torebkę na kupę. Niestety jednak zawsze znajdzie się ktoś, kto mimo wszystko nie sprząta po swoim psie…

Kolejnym punktem na naszej mapie była Twierdza Srebrna Góra. Jest to największa górska twierdza w Europie. Trzeba przyznać, że jej wielkość robi wrażenie. Tutaj również Dasti szybko został zauważony. Inni zwiedzający byli na szczęście miło nastawieni i również tutaj nie napotkaliśmy żadnych problemów.

blog4

Góry Stołowe

Podczas naszego krótkiego urlopu zwiedziliśmy również Błędne Skały oraz weszliśmy na Strzeliniec Wielki, największy szczyt Gór Stołowych. Osobiście nie przepadam za chodzeniem po górach, ale te miejsca warto zobaczyć. Dasti w górach radził sobie lepiej ode mnie. Trochę się bałam czy sobie poradzi, szczególnie z chorym okiem, ale on wydawał się w ogóle o nim nie myśleć i dzielnie szedł przed siebie. Można śmiało powiedzieć, że wielu osobom udowodnił, że mały pies to nie tylko “maskotka” na kanapę.

Ostatniego dnia odwiedziliśmy Kłodzko. Niestety Twierdza Kłodzko, którą chcieliśmy zwiedzić jest zamknięta dla ludzi z psami. Zobaczyliśmy ją jedynie z zewnątrz. Może kiedyś osoby zarządzające Twierdzą zmienią zdanie? Kto wie? Wtedy chętnie tam wrócimy.

blog2

A jakie są Wasze wakacyjne plany? Może również planujecie wybrać się w te okolice? W ciągu najbliższych dni zamieszczę informacje co, gdzie, jak i za ile. Zapraszam!