Nasza krótka węgierska przygoda dobiegła końca. Odwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc nad Balatonem. Nasze psiaki towarzyszyły nam w tej ciekawej podróży. Dziś chciałabym Was zabrać na wycieczkę do zamku obronnego w miejscowości Sumeg. Był to ostatni punkt naszego wyjazdu, ale na blogu zawitał jako pierwszy.
Kilka słów o zamku
Prawda jest taka, że wizyta na zamku w ogóle nie była w naszych planach. Co więcej, w ogóle nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca. Będąc już całkiem blisko naszego celu, miasta Keszthely, przypadkowo odkryliśmy zamek na naszej drodze. Szybko zapisałam nazwę miejscowości, żeby po dotarciu do kwatery, móc sprawdzić, co to za miejsce.
Sumeg to niewielkie miasto położone ok 35 km od brzegu Balatonu. Jego najciekawszym zabytkiem jest usytuowany na 80 metrowym wzniesieniu, potężny, średniowieczny zamek obronny z XV wieku. Jego fundatorem był król Bela IV. Miał on za zadanie ochronę miasta i okolicznych terenów przed najazdem Turków. Przez ponad dwa stulecia zamek był pod panowaniem biskupów z Vesprem. Za ich panowania warownia została wzmocniona i ufortyfikowana. Kres świetności zamku nastąpił w 1711, kiedy to Austriacy podłożyli pod niego ogień.
Częściowo odrestaurowane ruiny zostały udostępnione dla turystów. W sezonie letnim w jego murach organizowane są różne turnieje, pokazy walk oraz średniowieczne festyny. Podczas naszej wizyty nic takiego nie miało miejsca. Mimo to na zamku było sporo zwiedzających, przede wszystkim duże grupy wycieczek szkolnych.
Kilka słów ode mnie
Jako fanka wszelkich zamków, ruin i pałaców, od razu zapragnęłam odwiedzić to miejsce. Za sprawą swojej wielkości oraz położenia, zamek jest widoczny z trasy już z dużej odległości. Robi spore wrażenie.
Na teren zamku można wejść z psem. Psy zwiedzają za darmo, nie trzeba kupować dodatkowego biletu. Czworonogi mogą wejść też do sal wystawowych. Nikt nie robi z tego problemu.
W niektórych miejscach są dość wysokie schody, a przy wysokiej temperaturze otwarte części zamku dość znacząco się nagrzewają, dlatego część warowni chłopcy zwiedzali na naszych rękach, żeby nie sparzyć małych łapek.
Z murów warowni roztacza się malownicza panorama całego miasta oraz okolic. Warto wejść na najwyższy punkt zamku, by to zobaczyć.
Jedzonko
Na terenie zamku znajduje się kawiarnia, gdzie można napić się smacznej kawy lub czegoś zimnego. Są również lody, ale z tego co zauważyłam tylko takie “zwyczajne” – na patyku lub w kubeczku. Ceny dość przystępne. Siedzieliśmy przy stoliku na dworze, ale zamawiając kawę weszliśmy do środka i nikt nie zwrócił nam uwagi z powodu wizyty czworonogów.
U podnóża wzgórza zamkowego znajduje się restauracja Varcsarda. Bardzo dobre jedzonko, choć ceny dość wysokie w porównaniu do innych miejsc, które odwiedziliśmy. Pyszny filet z kurczaka z sałatką i lemoniada. Dasti i Elmo zwracali na siebie uwagę wszystkich – od gości po obsługę. Taka ciekawostka – kelnerzy chodzą ubrani w stroje z epoki, co dodaje klimatu temu miejscu.
fot: http://varcsarda.hu
Jakie są Wasze plany urlopowe? Z psiakiem czy bez? Pozdrawiam!
Family Mess said:
Hej! Dzięki za odwiedziny na naszym blogu 🙂
Węgry były kiedyś w naszych planach. Pięknie tam jest! Mój mąż jest ogromnym fanem zamków, muszę mu koniecznie pokazać twoją notkę. Fajnie byłoby się tam wybrać na wycieczkę 🙂 Pozdrawiamy!
LikeLiked by 1 person
dastiaktywnypies said:
Ja jestem fanką zamków od dzieciństwa. Tata mnie naraził!
Podczas naszej węgierskiej wycieczki odwiedziliśmy też inny zamek i on też pojawi się na blogu 🙂
LikeLike
Joanna Skowrońska said:
My już po urlopie, udało nam się odwiedzić Hel i pospacerować mnóstwo kilometrów po plaży, więc wyjazd uznajemy za jak najbardziej udany 🙂
LikeLike
dastiaktywnypies said:
Super! Całe wieki nie byłam nad polskim morzem! A psiaki nigdy…
LikeLike